O ile pierwszy atak wojsk polskich nad Bzurą był całkowitym zaskoczeniem dla wroga, o tyle teraz sytuacja wyglądała znaczenie gorzej. Po pierwsze Niemcy wzmocnili linię Bzury kierując tam całą 8. armię a także kolejno XI korpus piechoty i XVI korpus pancerny ale również na tyły polskiego zgupowania zbliżały się wojska niemieckie coraz bardziej zacieśniając pole działania. Tymczasem Polacy przeprowadzali sprawnie przegupowanie. W miejscu planowanego uderzenia (Łowicz) znajdowały się trzy dywizje (4., 16. i 26.). W kierunku Sochaczewa zmierzały grupa operacyjna generała Knolla oraz Wielkopolska i Podolska BK. Od zachodniej strony osłonę tworzyły siły generałów Tokarzewskiego i Skotnickiego. Natomiast w rejonie Płocka operowała 15. DP .
14 września trzy polskie dywizje pod wodzą gen. Bortnowskiego przystąpiły do natarcia na wcześniej opuszczony Łowicz. W ciężkim boju Polacy wkroczyli do miasta. Walka wciąż trwała gdy nadszedł rozkaz przerwania walki i wycofania się na pozycje wyjściowe! Gen. Bortnowski otrzymał informacje o zbliżającej się kolumnie pancernej do Sochaczewa i zbyt pośpiesznie uznał, że za chwilę na tyłach walczących właśnie oddziałów pod Łowiczem znajdzie się ogromna ilość wojsk niemieckich. Niepowtarzalna szansa na przerwanie linii wroga została zaprzepaszczona. Co prawda siły wroga zbliżyły się do Sochaczewa lecz polskie oddziały utrzymały miasto a Wielkopolska BK zdobyła Brochów.
Niemcy nie dostrzegli niepowodzenia drugiej fazy polskiego natarcia i kierowali coraz to nowe siły na linię Bzury. Ostatecznie znalazło się tam aż dwadzieścia dziewięć związków taktycznych. Przesądzało to los bitwy ale jednocześnie oznaczało porażkę planu niemieckiego, który zakładał rozbicie polskiej obrony do 17 września, kiedy to przewidywano otwarcie drugiego frontu, którego tak bali się Niemcy.