WspomnieniaWydarzenia wojenne we wsi Dzierzgówek z dnia 12 września 1939 rokuData publikacji: 2011-10-31Zamieszczone przez: Jan Czubatka Wydarzenia widziałam na własne oczy. Do wsi przybył patrol niemiecki od strony Parmy. Niemcy weszli na nasze podwórko. Przed domem przycięli piłą drzewa owocowe, które zasłaniały widok na młody las. Ja z siostrą Weroniką siedziałyśmy na parapecie przy otwartym oknie. Po jakimś czasie Niemcy zaczęli strzelać w kierunku młodego lasu. W lasku znalazło się nasze wojsko. Nie wiem, jak to było, że znalazłyśmy się na podłodze. Strzelanina narastała. Słychać było pociski uderzające w róg naszego domu, który był podziurawiony od kul. Gdy się ocknęłyśmy, Niemców już nie było. Nie było też naszego wojska. Nie wiem, kto nam nakazał opuścić domostwa i przenieść się na Polesie. W nocy widziałyśmy, jak palą się zagrody na Parmie. Rano poszłyśmy do wsi. Czuć było dziwną spaleniznę. Słychać było lament, zawodzenie i płacz ludzi po stracie najbliższych. Okazało się później, że Niemcy w nocy z 12 na 13 września spalili w stodole ponad dwudziestu mieszkańców Parmy za podejrzenie współdziałania z naszym wojskiem. Była to nieprawda. Mieszkańcy Bełchowa i Sierakowic Prawych mieli więcej szczęścia. Tam nie doszło do podobnej sytuacji, choć też byli zgromadzeni do egzekucji. W lasku pani Selentowej widzieliśmy świeżą mogiłę naszego żołnierza, który poległ we wcześniej wspomnianej potyczce. Na mogile był prowizoryczny drewniany krzyż i hełm, a pod nim kartka z nazwiskiem żołnierza. Był to kapral Jan Matelski pochodzący z Łodzi. Informację tę potwierdza siostra Janiny Moskwy – Maria Dwużnik zamieszkała w Mokrej Prawej. Od pani Marii dowiedziałem się, że grób kaprala był w lesie przez kilka lat. Był odarnowany, stał na nim biały brzozowy krzyż i tabliczka z nazwiskiem. Opiekowała się nim i zapalała świeczki pani Urszula z Filipówki. Mąż pani Urszuli przed wojną wyjechał za granicę i nie wrócił. Po paru latach była ekshumacja i przeniesienie zwłok na cmentarz w Bełchowie. Źródła Dotyczy: MATELSKI Jan
|