WspomnieniaWydarzenia wojenne w Bełchowie w oczach 12-letniego chłopcaData publikacji: 2011-11-09Zamieszczone przez: Jan Czubatka W dniu wydarzeń wojennych 12 września 1939 roku w południe z młyna wracał wozem mój dziadek, Władysław Tartanu. Gdy przejeżdżał obok nas, dosiadłem się i razem przyjechaliśmy na podwórko mojego dziadka. Pomogłem dziadkowi rozładować wóz i wyprzęgnąć konia. Nagle usłyszeliśmy głośną strzelaninę. Razem z Pokorami schroniliśmy się do piwnicy. Dziadek niczego się nie bał, kręcił się po podwórku i obserwował przez szpary w płocie, co się dzieje na zewnątrz. Gdy strzelanina ucichła, wyszliśmy z piwnicy. Dziadek – Władysław Tartanus – opowiadał nam, że widział, jak Niemcy okrążali rannego żołnierza, który ostrzeliwał się, leżąc w bruździe na górce dziadka Tartanusa. Niemcy podeszli żołnierza na wprost po linii bruzdy i celnym strzałem zabili naszego żołnierza. Po przyjściu do domu mój ojciec opowiadał, że widział, jak nasi żołnierze strzelali zza obory młynarza Konopackiego do jadących traktem samochodów niemieckich. Niemcy otworzyli ogień w kierunku wsi. Zapaliła się wtedy obora u Ambroziaków. Niemcy zaczęli okrążać wieś. Jeden z naszych żołnierzy dostał się do niewoli. W międzyczasie Niemcy spędzili miejscową ludność do egzekucji pod gruszkę Podsędka w Sierakowicach Prawych. Ponieważ Niemcy przekonali się, że strzelali żołnierze, a nie ludność cywilna, spędzonym ludziom pozwolili wrócić do domów. Źródła
|