WspomnieniaWydarzenia wojenne z 12 września 1939 roku we wsi BełchówData publikacji: 2011-10-31Zamieszczone przez: Jan Czubatka Gdy zbliżałem się do gospodarstwa Michalaków, usłyszałem strzelaninę z karabinów. Kule świszczały mi nad głową. Ze strachu wpadłem do potoku wodnego, kryjąc się w rowie przed kulami. Ile czasu tam byłem, tego nie wiem. Byłem w szoku i nie wiedziałem, co robić. Myślałem, że zaczęła się wojna i bałem się wychylić głowy na zewnątrz rowu. Czasu nie liczyłem, myślałem o jednym - aby nie zginąć. Gdy wszystko ucichło, wróciłem z lękiem do domu. Nawet nie pamiętam czy przyniosłem pęta do domu. Po przyjściu do domu dowiedziałem się, że nasi żołnierze zrobili zasadzkę na Niemców w nowo budowanej szkole. Ze zrębów szkoły nasi żołnierze otworzyli ogień do nadjeżdżających transporterów niemieckich. Jeden z opancerzonych pojazdów niemieckich stanął w ogniu, inne zostały unieruchomione. Z okolic cmentarza, rowu wodnego i dużych gruszek w polu nasi żołnierze strzelali miedzy lukami domów do Niemców znajdujących się na trakcie ze Skierniewic do Łowicza. Najdotkliwszy ostrzał był prowadzony z karabinu maszynowego pod gruszami w polu. Zginęło w zaskoczeniu siedmiu Niemców. Ile było rannych, tego nikt nie wie. Niemcy chcąc zlikwidować stanowisko pod gruszą, udali się na strych jednego z zabudowań i strzałem snajpera zastrzelili jednego, a później drugiego z obsługi „CKM”. Wcześniej nasi żołnierze zaczęli się wycofywać w kierunku cmentarza i rzeki. Od Tartanusów i Pokorów dowiedziałem się, że jeden z żołnierzy poległ za rzeką na górce Władysława Tartanusa. Żołnierz ten był ranny i nie miał sił zdążyć wycofać się w koryto rzeki Skierniewki. Padł w bruzdę, skąd ostrzeliwał się Niemcom atakującym od lasku Pokory. Nie mogąc go ustrzelić, zaszli wzdłuż bruzdy i dobili broniącego się żołnierza. Źródła
|