1937 - w Szkole Podoficerskiej 14 p. uł., którą ukończył z lokatą 1; 1 VIII 1937 - awans na stopień kpr.; 1 X 1937 - mianowany podoficerem nadterminowym 14 p. uł.;
Odznaczenia:
Order Wojenny "Virtuti Militari" kl. V (Krzyż Srebrny nr 12354), Krzyż Walecznych
Wrzesień 1939 - szlak bojowy:
wraz z 14 p. uł.; 19 września - ranny w lewą rękę podczas tzw. szarży pod Wólką Węglową, w której wziął udział jako sztandarowy, mimo to dotarł do Warszawy; jak sam wspominał te wydarzenia: "[...] galopowałem ze sztandarem w ręku, obstawiony przez plutonowych Gajdę, Wasyluka i Mendochę, którzy mieli czuwać, by w razie mego ranienia lub śmierci, sztandar nie wpadł w ręce wroga. [...] Przed nami ukazała się polana szerokości około 1 km, którą musieliśmy przebyć pod ulewą ognia niemieckich czołgów, stojących z prawej strony polany, na skraju lasu. Był moment trwający może parę sekund, że ogień niemiecki przycichł poczem zawyła koło naszych uszu ulewa pocisków broni małokalibrowej i dział czołgowych. Widzę padających przede mną kolegów i konie, pada widoczny jak na dłoni por. Walicki, walą się z końmi obok mnie plutonowy Gajda i Wasyluk. [...] W pewnym momencie zobaczyłem na karku mojej siwej klaczy, strugę krwi i poczułem, że zaczyna ustawać. Ściągam wodze, by ją jak najdłużej utrzymać przed upadkiem, lecz po ukłuciu w lewe ramię, przestaję panować nad koniem i zdaję sobie sprawę z tego, że sam jestem ranny. Ostatnim wysiłkiem uniosłem sztandar prawą ręką do góry, krzycząc, by go zabrali, gdyż mogę za chwilę paść razem z koniem. Myślę, że w zgiełku bitewnym nikt mego wołania nie słyszał, jedynie wzniesienie sztandaru mogło zwrócić czyjąś uwagę, że coś ze mną nie w porządku. Podjeżdża do mnie z prawej strony z prawej strony kapral Czech i wyrwawszy mi sztandar z ręki, pogalopował dalej. Po paru jeszcze sekundach jazdy, padam przy dość szerokim rowie razem z koniem na ziemię nie tracąc przytomności. [...] Ochłonąwszy z upadku, wstałem z ziemi i udało mi się w jakiś sposób złapać wodzę przelatującego obok konia i wsiąść na siodło, z którego po wyprostowaniu się zostałem znowu zrzucony uderzeniem w pierś przez gałąź jakiegoś drzewa. Zawdzięczam szlachetnemu zwierzęciu, że dało się ponownie zatrzymać i pozwoliło mi wsiąść na siebie, ratując mi w ten sposób życie. [...] W jakim stanie dojechałem do Bielan, najlepiej wie Michał Olearnik, szef 2. szwadronu. To pierwszy człowiek z pułku, którego spotkałem. Był z grupą kilkunastu ułanów, szli na Bielany. Drugi to kapral służby czynnej, Tyński. Byłem z nim i wielu innymi na jednej sali w szpitalu na Bonifraterskiej w Warszawie. Tam oddałem jednej z zakonnic szarfę sztandarowego, aby ukryła gdzieś w kaplicy szpitalnej" (cyt. za: Rozdżestwieński 2008, s. 108-109, 111).
Data śmierci:
Miejsce śmierci:
Obecne miejsce spoczynku:
Lokalizacja grobu:
Upamiętniony:
Forma upamiętnienia:
Życiorys:
Wspomnienia / relacje:
Jak sam opisywał wrażenia po objęciu funkcji sztandarowego pułku podczas walk w Puszczy Kampinoskiej: "Jako najmłodszy wiekiem podoficer pułku, byłem bardzo zdziwiony, a jednocześnie zaskoczony okazanym mi zaufaniem i poczytywałem to za honor i poczułem dumę, oddanego całym sercem nowemu swemu zadaniu ułana Rzeczypospolitej" (cyt. za: Rozdżestwieński 2008, s. 108);
Historia pochówku:
Źródła:
Rozdżestwieński P. M., Ułani Jazłowieccy. Zarys działań pierwszego rzutu 14. pułku ułanów Jazłowieckich w kampanii wrześniowej 1939 roku, Warszawa 2008, s. 107-109, 111, Aneks 1 - s. 171, Aneks 3 - s. 183, Aneks 4 - s. 186 (dalej: Rozdżestwieński 2008).
Uwagi:
Ostatnie zmiany: 2014-01-19 16:04:51 przez redakcja |
Jeżeli chcesz uzupełnić lub zmienić dane wciśnij -